| 
					 Gdy przejeżdżaliśmy obok gmachu, który - jak to później odkryliśmy - był operą narodową, taksówkarz omdlewającym gestem wyciagnał w jego stronę ramię. 
						- Opern - powiedział. 
						Skoro przekonał się, że informacja nie poruszyła nas w najmniejszym stopniu, ze smutkiem pokiwał głowę nad naszą ignorancją i włączył na pełny regulator szaloną arabską muzykę. (Na pastwę Aniołów) 
							 
					Maris znała Wiedeń, ponieważ często przyjeżdżała ze swoim śpiewakiem operowym, kiedy występował w tutejszej Operze. (Śpiąc w płomieniu) 
				 | 
				  |