WIEDEŃ - OGÓLNIE

 
 
Nie jest zapewne przypadkiem, że właśnie w Wiedniu rozgrywa się akcja pieciu powieści Jonathana Carrolla. Czytając fragmenty dotyczące tego miasta trudno nie zauważyć, że autor daży je wielką miłością.
 
Pokochałem to miasto od samego początku. Wiedeńczycy są dobrze odżywieni, grzeczni i nieco staroświeccy niemal we wszystkim, co robią. (Głos naszego cienia)
 

Są tam kawiarenki, gdzie przez cały ranek możesz siedzieć i czytać książke nad jedną filiżanką cudownej kawy i nikt ci nigdy nie przeszkodzi. Sa małe kina o dziwnym zapachu, z drewnianymi siedzeniami, gdzie przed seansem kilka smutnych modelek urządza pokaz mody "na żywo". Miałem swój ulubiony "gasthaus", gdzie kelner przynosił psom wodę w białej, porcelanowej miseczce opatrzonej nazwą restauracji. (...) (Głos naszego cienia)

 
Ponieważ mieszka tam tak wielu starych ludzi, charakter miasta odzwierciedla charakter jego mieszkańców: jest ostrożne, podejżliwe, podstarzałe, konserwatywne. W tym mieście nie trzeba sie niczego bać. Spacerowanie tutaj jest nadal wielką przyjemnością dla oka, w kawiarniach podaje się prawdziwą śmietanę. (Śpiąc w płomieniu) 
 

Większość turystów (łącznie ze mną) Wiedeń oczarowuje od pierwszego spojrzenia dzięki Operze, czy tez ulicy Ringstrasse, albo Brueglom w Kunsthistorisches Museum, ale to tylko wielki kamuflaż. Spędzając tam po raz pierwszy lato, odkryłem, że pod ujmujacym blaskiem żyje smutne, podejrzliwe miasto, którego świetność minęła dwa wieki temu. Teraz świat traktuje je jak zachwycające dziwadło - coś w rodzaju panny Havisham w ślubnej sukni - i wiedeńczycy zdają sobie z tego sprawę. (Głos naszego cienia)

 

Miasto robiło wrażenie czystego, starszawego, twardodupego komunistycznego miasta z zachodnimi ozdóbkami: w sklepach pełno towarów, co drugi samochód to mercedes, dobrze ubrane kobiety... Miasto, w którym ludzie byli podejrzliwi i umiejący dochować tajemnicy.

Miejsca takie jak Wiedeń są doskonałymi muzeami, ktore cieszą się swoją stałą kolekcją. (Muzeum psów)

 

Jedną z pierwszych rzeczy, które mnie w Wiedniu zaskoczyły, było śmieszne brzmienie nazw ulic: Schulz-Strassnitzkigasse, Ottakringer Strasse, Adalbert Stifter Strasse, Blutgasse. Trzeba było brać głęboki wdech, zanim zaczeło się coś takiego wymawiać, w przeciwnym wypadku mogło nie starczyć powietrza w połowie wymawiania nazwy. (Śpiąc w płomieniu)

 

W każdym przewodniku turystycznym można wyczytać, że Wiedeń jest idealnym miejscem do spacerów. Ulice albo sa szerokie, trzypasmowe, albo z kolei kręte i wąziuteńkie, pełne ciekawych czy przedziwnych sklepików. Samochody też stanowią część miasta, ale jeszcze nie objęły go całkowicie w posiadanie. (Śpiąc w płomieniu)

 

 Za każdym razem, kiedy wracam do jakiegoś miasta, które znam, wybieram się do swojej ulubionej restauracji na ulubione danie. W Wiedniu zazwyczaj jest to melange i Toepfen Golatschen. (Śpiąc w płomieniu)

 

TOP
Home