|
(...) poszliśmy aż do ścieżki nad korytem Dunaju. Była długa i równa, idealna do biegu. Miałem ze soba książkę, więc kiedy India odbiegła, usiadłem na drewnianej ławce. W mknącej szybko wodzie pływały i nurkowały mewy. Z brzegów kilku starszych mężczyzn zarzucało wędki. Raz na jakiś czas mijała mnie para pchająca dziecinny wózek. (Głos naszego cienia)
Nie mając specjalnego planu, wędrowałam dalej, aż dotarłam do Kanału Dunajskiego. Był piękny letni wieczór; poubierani w szorty ludzie zajadali lody przechadzając się niespiesznie. (Na pastwę Aniołów)
|